Gdy zajmował drugie miejsce podczas SEC Challenge w Toruniu, mówił, że jest pełen optymizmu przed zbliżającym się cyklem Speedway Euro Championship. Hans Andersen, bo o nim mowa, pamiętał czasy, gdy w 2013 roku był o włos od podium mistrzostw Europy. Teraz osiągnął wynik słabszy od jego oczekiwań.
Pomiędzy sezonami 2013 a 2015 widać dużą różnicę. Dla porównania, w pierwszym sezonie zreformowanych Indywidualnych Mistrzostw Europy, Andersen wywalczył 35 punktów i zajął czwartą lokatę w klasyfikacji generalnej cyklu. Dwa lata później zdobył ich aż o 10 mniej, co spowodowało dopiero dziewiątą lokatę.
Gdyby Duńczyk zdołał utrzymać poziom punktowy z 2013 roku, wówczas starczyłoby mu to do zajęcia…także czwartego miejsca. Nadzieją dla „Ugly Ducka” jest to, że w rozgrywkach ligowych w Polsce radził sobie bardzo dobrze i był liderem drużyny Orła Łódź na zapleczu PGE Ekstraligi.
O jego słabszym wyniku w SEC 2015 zadecydował fatalny występ na inaugurację w Toruniu, kiedy to uciułał zaledwie dwa punkciki. Pierwsza runda odbiła się czkawką zawodnikowi z Odense, przez co już na samym początku utrudnił sobie walkę o czołową piątkę. Pomimo ambitnej postawy w pozostałych turniejach, Andersen nie przebił się na miejsca dające gwarancję startu w Speedway Euro Championship w 2016 roku.
Jego szansą z pewnością będą eliminacje i kolejny SEC Challenge. Czy Andersen wróci do formy sprzed lat, kiedy to dzielił i rządził na światowych torach?