Martin, zająłeś w minionym sezonie ex-equo czwarte miejsce z Januszem Kołodziejem. Jesteś zadowolony z tego wyniku, czy czujesz niedosyt?
- Przed sezonem założyłem sobie, że pozostanę w cyklu i to mi się rzeczywiście udało. Aczkolwiek to był cel minimum. Celem maksimum było naturalnie zdobycie po raz drugi tytułu indywidualnego mistrza Europy. Niestety, nie byłem w tym roku na tyle dobrym zawodnikiem, nie udało mi się wskoczyć nawet na podium. Nawet już nie mówię o Emilu Sajfutdinowie, który wszystkich zdeklasował, ale pozostałych trzech zawodników również było ode mnie lepszych.
Jakieś wnioski na pewno wyciągniesz?
- Oczywiście, to kolejne doświadczenie, kolejny rok nauki i naprawdę sporo lekcji dostałem w minionym sezonie. Będę chciał to oczywiście przekuć w sukces i w przyszłym sezonie ponownie powalczyć o tytuł.
Po raz drugi z rzędu źle rozpocząłeś cykl SEC. W 2014 w Guestrow nie poradziłeś sobie ze specyficznym torem, zaś w minionym zdobyłeś tylko 5 punktów w Toruniu. To przypadek, czy jakiś większy problem, który nie pozwala Ci dobrze wejść w sezon?
- Nie doszukiwałbym się tutaj jakichś problemów mentalnych, czy psychologicznych. Po prostu tak się złożyło, że nie byłem wystarczająco szybki, nie był to mój dzień, może też jakiś drobny pech. Ciężko powiedzieć, ale zrobię wszystko, by przyszły sezon otworzyć przyzwoicie.
Za to w Landshut jeździło Ci się bardzo dobrze...
- Zdecydowanie, 11 punktów w Landshut to bardzo dobry wynik. To jest świetny tor do ścigania. Naprawdę dobrze się tam czułem, moje motocykle świetnie się spisywały, a ja sam cieszyłem się jazdą.
Jak ocenisz ostatnią rundę? Pamiętam, gdy podczas zawodów strasznie się denerwowałeś, gdy nie awansowałeś do biegu ostatniej szansy?
- Tak, były nerwy, gdyż w klasyfikacji było bardzo ciasno. Każdy punkt mógł zaważyć na tym, czy będę w przyszłym sezonie występował w cyklu SEC. Na szczęście wszystko dla mnie skończyło się dobrze.
Nie tak dawno poinformowałeś, że opuszczasz Tarnów. Kiedy dowiemy się, jaka będzie Twoja przynależność klubowa w 2016 roku w PGE Ekstralidze?
- Myślę, że w ciągu kilku tygodni rozstrzygnie się, gdzie będę startował. Kibice jeszcze muszą chwilę poczekać, ale wszystko idzie w dobrym kierunku (Martin Vaculik potwierdził wczoraj, że jego nowym klubem w Polsce będzie KS Toruń).
Jak wygląda Twoja sytuacja w pozostałych ligach?
- W Szwecji przedłużyłem kontrakt z Rospiggarną Hallstavik. to naprawdę dobry klub, cieszę się, że ponownie będę tam startował. Wszystko jest bardzo dobrze poukładane, świetny tor do ścigania, wspaniali kibice.
Wracając na chwilę do cyklu mistrzostw Europy, jest jakiś szczególny moment, który zapamiętasz z minionego sezonu?
- Szczerze mówiąc, cały cykl wspominam bardzo miło. To są poważne zawody, ale w SEC czuję radość z jazdy. Może nawet określiłbym to tak, że żużlowcy tutaj naprawdę bawią się żużlem. To oczywiście zasługa organizatorów. Cykl jest wciąż młody, ale już prestiżowy. Atmosfera jest wspaniała, o czym mówię przy każdej okazji. Jestem szczęśliwy, że jestem częścią tego zespołu.
Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców.