Kiedy po 20 biegu w Ostrowie Wielkopolskim dowiedział się, że nie awansował do biegu ostatniej szansy, wyraźnie się zdenerwował. Po chwili wrócił i zaczął pieczołowicie liczyć punkty. Udało się... 33 punkty i ex-equo czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej. Dzisiaj podsumowanie sezonu w wykonaniu Martina Vaculika.
Słowak po raz drugi z rzędu źle rozpoczął. W 2014 roku w niemieckim Guestrow nie mógł kompletnie "połapać" się z ustawieniami motocykla na bardzo technicznym torze. W minionym sezonie wywalczył jedynie pięć punktów na toruńskiej MotoArenie. Jakby nie patrzeć, zły początek ustawia niejako tabelę i później ciężko jest odrabiać straty do rywali.
Zawody w Landshut były zdecydowanie lepsze dla mistrza Europy z 2013 roku. Dobra prędkość, radość z jazdy i dobrze obierane ścieżki spowodowały, że Słowak znalazł się w biegu ostatniej szansy. W nim zajął jednak czwarte miejsce i nie dane było mu awansować do finału.
Vaculik bardzo dobrze wspomina zaś zawody w Ostrowie Wielkopolskim. Jego szarża z wyścigu numer 12 została nominowana do TOP 5 akcji SEC minionego sezonu. Wówczas dosłownie na ostatnim łuku nabrał niesamowitej prędkości i tuż pod bandą wyprzedził Hansa Andersena.
Po dwudziestym biegu, Vaculik miał na swoim koncie 9 punktów i w parku maszyn rozpoczęło się skrupulatne liczenie punktów. Gdy Słowak dowiedział się o tym, że zajął miejsce siódme po rundzie zasadniczej zawodów był bardzo zdenerwowany. Wiedział, że w klasyfikacji generalnej cyklu każdy punkt jest na wagę złota.
Na szczęście dla "Vacula", 33 punkty, które wywalczył podczas czterech kolejnych rund dały mu ex-equo czwarte miejsce w SEC, a co za tym idzie, pewne miejsce w cyklu w sezonie 2016. Słowak zapowiada, że po dwóch latach posuchy, będzie chciał ponownie powalczyć o tytuł indywidualnego mistrza Europy.