Swoją karierę rozpoczął startując na minitorach. W 1995 roku został indywidualnym mistrzem Danii w tej odmianie sportu żużlowego (przeznaczonej dla zawodników do 16 roku życia). Rok później został mistrzem Danii juniorów w żużlu na torach klasycznych. W 2013 roku znalazł się tuż za podium mistrzostw Europy, ale nie zdołał zakwalifikować się do kolejnych rozgrywek. W tym sezonie było nieco gorzej.
Hans Andersen zaprezentował się z bardzo dobrej strony podczas finału SEC Challenge na toruńskiej MotoArenie. Drugie miejsce wywalczone po biegu dodatkowym dawało nadzieję na dobry występ w całym cyklu. Niestety, dwa tygodnie później nie było już tak dobrze. Andersen nie potrafił poradzić sobie z inną nawierzchnią w Toruniu i wywalczył jedynie dwa punkty.
Wiadomo powszechnie, że cykl Speedway Euro Championship premiuje regularność. Aby walczyć o najwyższe cele, trzeba od początku solidnie punktować. U Duńczyka pierwsze zawody okazały się jednak brutalnym zderzeniem z rzeczywistością.
Kolejne rundy były solidne w wykonaniu "Ugly Duck'a". W bawarskim Landshut, Andersen był o krok od awansu do biegu ostatniej szansy. Z dziewięcioma punktami na koncie zajął siódme miejsce, pierwsze, które nie dawało promocji. Występ Hansa był jednak bardzo dobry i wielu obserwatorów stwierdziło, że był to znów ten zawodnik, który niegdyś ocierał się o medal mistrzostw świata.
W Kumli Andersen jeździł w kratkę, a co za tym idzie, nie było przy jego nazwisku większego błysku. Zupełnie inaczej było w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie wywalczył osiem punktów, dwukrotnie mijając linię mety na pierwszej pozycji. Trzy solidne występy to jednak zbyt mało, aby powalczyć o stałe uczestnictwo w przyszłorocznym cyklu Speedway Euro Championship. Gdyby w pierwszych zawodach w Toruniu, Andersen zgromadził nieco więcej punktów, wówczas mógłby śmiało powalczyć o pierwszą piątkę. Tymczasem zostaje mu walka o awans w przyszłorocznych eliminacjach. Dobrze wiemy jednak, że Hans się nie podda i ponownie zrobi wszystko, aby dołączyć do SEC Family w 2016 roku.