Tomasz Jędrzejak na początku sezonu był w bardzo dobrej dyspozycji. Potwierdził to między innymi w krajowych eliminacjach do Indywidualnych Mistrzostw Europy, ale także, a może przede wszystkim w finale SEC Challenge w Toruniu. "Ogór" zajął tam trzecie miejsce i bez większych problemów awansował do cyklu w sezonie 2015.
Pierwsza runda nie była dla niego tak udana, jak finał SEC Challenge i w pięciu biegach, Jędrzejak wywalczył tylko sześć oczek. Z pewnością Polak liczył na lepszy wynik, ale zapowiadał, że w kolejnych rundach powalczy o coś więcej i postara się awansować przynajmniej do biegów ostatniej szansy.
Niestety, w Landshut pomimo dobrych startów, Jędrzejak nie utrzymywał swoich pozycji i najczęściej kończył biegi na końcu stawki. Zdobycie zaledwie jednego punktu chluby nie przynosi, a sam zawodnik przyznał, że to był jego bardzo zły występ.
Zdecydowanie lepiej Tomasz poradził sobie w Kumli, w trakcie trzeciej rundy SEC. Siedem punktów nie pozwoliło co prawda awansować do biegu ostatniej szansy, ale było światełkiem w tunelu, że żużlowiec z Polski w Ostrowie Wielkopolskim pokaże na co go stać.
- Mam za mało jazdy i generalnie ta część sezonu jest dla mnie bardzo słaba. Mam nadzieję, że na swoim torze pokażę się z jak najlepszej strony, ale wiem, że nie będzie to łatwe - jadąc w takiej stawce. - mówił tuż przed ostatnimi zawodami w swoim rodzinnym mieście Jędrzejak.
Rzeczywiście, powrót do domu okazał się bolesny. Pięć startów, dwa punkty i dopiero piętnaste miejsce w klasyfikacji końcowej Speedway European Championships. Na pewno Tomek liczył na zdecydowanie więcej, ale kto wie, być może w przyszłym sezonie, bogaty w doświadczenia jeszcze raz powalczy o awans do SEC?