Cykl Speedway European Championships premiuje regularność. Konsekwentne zbieranie punktów często jest ważniejsze od pojedynczego triumfu w danym wyścigu. Należy jednak pamiętać, że „trójki” są bardzo przydatne w końcowym rozrachunku każdego turnieju. Poszukiwaczem pierwszego zwycięstwa w Kumli będzie miejscowy bohater, Piotr Protasiewicz.
Pomimo tego, że świetnie czuje się na MotoArenie w Toruniu, PePe nie sprostał oczekiwaniom swoim i kibiców. Na inaugurację na MotoArenie wywalczył osiem punktów i nie awansował do biegu barażowego. Trzykrotnie mijał linię mety jako drugi, dwukrotnie jako trzeci. To było jednak za mało, by myśleć o dobrym występie.
W Landshut, na bardzo długim torze znów Polakowi zabrakło szczęścia. Po słabszych wyjściach ze startu, poniesione straty odrabiał na dystansie, jednak mimo usilnych starań ponownie nie udało mu się przekroczyć linii mety, jako zwycięzca.
Z pewnością bardzo chciałby to uczynić na swoim domowym torze w Szwecji, gdzie startuje już 16 sezon. O to będzie jednak bardzo ciężko, bowiem rywale nie mają zamiaru odpuszczać (zwłaszcza, gdy w tabeli panuje niesamowity ścisk), a po drugie, dla Polaka będą to najprawdopodobniej pierwsze zawody po wyleczeniu złamanego obojczyka.
- W tej chwili przechodzę rehabilitację po złamaniu obojczyka, którego doznałem w polskiej lidze. W przyszłym tygodniu zdecyduję, kiedy wsiądę na motocykl. Oczywiście będę robił wszystko, aby wystartować w trzeciej rundzie SEC na swoim domowym torze w Szwecji. – powiedział Piotr Protasiewicz.