W pierwszej rundzie Speedway European Championships w Toruniu zająłeś siódme miejsce. To dobry wynik?
- Na pewno chciałem więcej. Liczyłem na to, że znajdę się chociaż w biegu ostatniej szansy. Niestety nie udało się – zdobyłem osiem punktów i okazało się, że to niestety za mało.
Same zawody jednak mogły się podobać, bo walki było sporo…
- Tak, naprawdę rywalizacja była niesamowita. W każdym biegu twarda walka, dla nas ciężkie zawody, ale kibicom na pewno mogło się podobać. Każdy zawodnik walczył o każdy punkt. Powiem szczerze, że w Grand Prix takich wyścigów nie widziałem.
Niedawno w Toruniu świetnie ci poszło w czasie turnieju Challenge. Tym razem, jak powiedzieliśmy, było trochę gorzej. Tor cię zaskoczył, był inny niż wtedy?
- Można powiedzieć, że tak. Na pewno był inny, bo tym razem było twardo. Na Challengu był i przyczepny i lepiej mi się jeździło.
Najbliższa runda odbędzie się w Ladshut. Chyba nie miałeś okazji tam jeździć zbyt często…
- Tak, masz rację – jeździłem tam raz w czasie zawodów Speedway Best Pairs Cup. Mam nadzieję, że tor będzie mi tym razem bardziej odpowiadał i zdobędę więcej punktów niż w Toruniu.
Jaki wynik by cię satysfakcjonował, udział w biegu ostatniej szansy to cel minimum?
- Nie, nie. Pierwsza trójka (śmiech).
Trzecia runda odbędzie się natomiast na torze, który chyba znasz doskonale…
- Tak, w Kumli jeżdżę, więc znam ten tor rzeczywiście bardzo dobrze. Jednak nie jest to wcale takie pewne, że pojadę tam znakomicie. Czasami zna się tor, a wynik jest zły. Na razie jeszcze ciężko coś przewidywać, po drugiej rundzie już będzie trochę więcej wiadomo.
Twój polski zespół MrGarden GKM Grudziądz niedawno minimalnie przegrał w Unią Leszno po świetnym meczu. Walki również było sporo, tak jak w Toruniu podczas SEC. Czy takie występ dają jeszcze więcej motywacji, by się ścigać?
- Oczywiście, walka do samego końca dla nas zawodników też jest świetną sprawą. Ja zawsze jestem wtedy mocno umotywowany i to też sprawia, że kibice chętnie oglądają żużel, a o to chodzi.
W SEC rywalizujesz z bratem Grigorijem. Traktujesz je jakoś szczególnie?
- Nie, nie. Dla mnie Grigorij to zwykły rywal. Nie ma w tym niczego specjalnego. W lidze też się spotykamy w innych zespołach czasami, więc jesteśmy do tego przyzwyczajeni.