10 punktów - tyle wyniosła zdobycz Andrieja Karpowa w sobotnim Challengu do indywidualnych mistrzostw Europy w Żarnowicy. Ukrainiec uplasował się na 5. pozycji i jego dobra postawa skutkowała awansem do finałów SEC 2013.
Karpow przyznał, że jego wysoka lokata na Słowacji to efekt przygotowań i pracy włożonej w eliminacje do europejskiego czempionatu. - Cieszę się z awansu. To dla mnie wielki sukces. Na finały SEC pracowałem cały rok jadąc w eliminacjach. Jeszcze muszę nieco dopracować sprzęt i powinno być naprawdę super. Wkładam wiele pracy w przygotowania i to widać. Wciąż mam wobec siebie duże wymagania. Uważam, że pokazuję się z dobrej strony, ale cały czas chcę być jeszcze lepszy i nadal się rozwijać. Dziękuję moim sponsorom i przyjaciołom, którzy bardzo mi pomagają - mówił zadowolony.
Ukraiński zawodnik nie wskazuje faworytów do końcowego triumfu w SEC-u. - Dla mnie każdy zawodnik jest zbudowany z tych samych kości - powiedział bojowo nastawiony Andriej. - Nie ma murowanych faworytów. Nieważne czy jest to starszy Nicki Pedersen, czy jakiś młody żużlowiec cyklu. Każdego stać na wiele, dlatego ten turniej wam się spodoba, zobaczycie. Zapraszam wszystkich do Gdańska - dodał.
Nasz rozmówca uważa, że w 1. finale IME w Gdańsku decydujący będzie moment startowy. Warto dodać, że Karpow w przeszłości reprezentował barwy tamtejszego Lotosu Wybrzeża. Odbywało się to w sezonach 2007-2008. - Recepta na gdański tor jest bardzo prosta. Wygrać start i nie oglądać się za siebie. Tak też zamierzam uczynić. Pokażę wszystkim na co mnie stać - zapowiada Ukrainiec.