Nicki Pedersen zwycięzcą pierwszej rundy tegorocznego cyklu Speedway European Championships! - krzyczały nagłówki portali internetowych oraz gazet. Duńczyk idealnie rozpoczął walkę o tytuł mistrza Europy w niemieckim Gustrow. To właśnie tam, 6 lipca rozpoczął się sezon 2014 dla piętnastki najlepszych zawodników w Europie.
Zawodnicy, którzy pojawili się w Gustrow narzekali jedynie na pogodę. W Niemczech panował wówczas niesamowity upał, a temperatura w słońcu dochodziła do 40 stopni Celsjusza. W takich warunkach żużlowcy wyjechali na tor, aby poznać jego ścieżki. Jako pierwszy na tor wyjechał Indywidualny Mistrz Europy, Martin Vaculik. Tuż za nim pojawił się Maksim Bogdanows. Vaculik był zadowolony z pracy swojego motocykla, cieszył się również z dużego zainteresowania speedwayem w Niemczech.
Tuż po oficjalnym treningu nad stadionem w Gustrow przeszła potężna burza, która nieco oczyściła wszędzie panujący kurz. Jednak 24 godziny później ponownie trzeba było się zmagać z upałem. Najlepiej poradził sobie Nicki Pedersen, który dość pewnie triumfował w niemieckiej rundzie SEC.
- To niesamowite uczucie. Jechałem tu ostatni raz piętnaście lat temu. Jadąc przy komplecie widzów od razu w człowieka wstępuje nowa energia i chce się wygrywać. Cieszę się bardzo i jadę do Togliatti po kolejne punkty. - mówił tuż po wręczeniu pucharów, Nicki Pedersen.
Zawody nie wyszły zaś obrońcy tytułu, Martinowi Vaculikowi. Słowak nie wygrał żadnego biegu i z siedmioma punktami zajął dopiero dziesiąte miejsce. Blisko finału był również Adrian Miedziński, jednak upadek w ostatnim biegu odebrał mu ostatecznie szansę - jego kosztem awansował Tomasz Gollob.
- Szkoda, że nie awansowałem do finału, bo było bardzo blisko. Od początku dobrze mi się jechało. W moim ostatnim wyścigu Emil Sajfutdinow i Janusz Kołodziej wynieśli się bardzo szeroko i po prostu nie miałem już miejsca. Na szczęście wszystko jest w porządku i na pewno powalczę w Togliatti.
Po pierwszej rundzie mieliśmy dwóch liderów - Nicki Pedersen oraz Janusz Kołodziej zgromadzili na swym koncie 14 punktów. A na horyzoncie czekało już Togliatti...