Andreas Jonsson zaliczył swój debiutancki sezon w cyklu Speedway Euorpean Championships. Był to bardzo solidny rok w wykonaniu Jonssona, choć należy przyznać, że znacznie lepiej radził sobie na torach na całym świecie dopiero w drugiej części sezonu.
W SEC miał wystartować już przed rokiem. Wtedy jednak na przeszkodzie stanęła kontuzja, którą „AJ” odniósł podczas Grand Prix Danii w Kopenhadze. Jego miejsce zajął wówczas Fredrik Lindgren. W tym roku Jonsson mógł już bez przeszkód walczyć o koronę mistrza Europy. Wyszło średnio, gdyż ani razu Szwed nie zakwalifikował się do wielkiego finału.
Rozpoczęło się od niezłego występu w Gustrow, gdzie awansował do biegu ostatniej szansy. Zmagania zakończył z dziewięcioma punktami, co było dobrym prognostykiem na przyszłość. W Togliatti jednak nie mógł znaleźć właściwego rytmu i skończył rywalizację z zaledwie pięcioma punktami.
W Holsted znów nie udało się awansować do barażu i choć było blisko, to ostatecznie osiem punktów nie dało szansy powalczenia o wielki finał i ewentualne podium. Podobna sytuacja miała miejsce na zakończenie cyklu w Częstochowie. Solidna, równa jazda, jednak bez fajerwerków i w końcowym rozrachunku zabrakło jednego punktu do awansu do biegu ostatniej szansy.
Siódme miejsce na pewno nie jest tym, które sobie przed sezonem Jonsson wymarzył. Możemy być więc pewni, że w przyszłym sezonie ponownie postara się o awans do cyklu SEC i ponownie stanie na starcie, aby udowodnić wszystkim, że stać go na zdobycie cennego medalu Mistrzostw Europy na żużlu.