Martin Vaculik znowu musi gonić swoich rywali do tytułu Indywidualnego Mistrza Europy. W zeszłym roku udało mu się to na torze w Rzeszowie, tym razem będzie mu nieco trudniej, ponieważ liderujący w cyklu Emil Sajfutdinow jest w wybornej formie i z pewnością nie będzie chciał oddać złotego medalu.
Martin, ostatni turniej Speedway European Championships odbędzie się na torze w Częstochowie. Lubisz tam jeździć?
- Tak, ten tor jest naprawdę bardzo dobry i ja też czuję się tam bardzo dobrze. Zawsze przygotowany jest tak, że można się ścigać, a to bardzo, bardzo ważne. Uważam, że był to bardzo dobry wybór, bo to będzie promocja dla żużla.
Twoja strata do Emila wynosi sześć punktów. To dużo?
- Można powiedzieć, że to i dużo, i mało. Na pewno Emil jest faworytem i ciężko będzie go pokonać, ale w zeszłym sezonie Nicki miał pięć punktów przewagi i udało mi się to odrobić, a więc na pewno będzie ciekawie.
Skoro udało się odrobić w zeszłym roku, w tym też jest to możliwe…
- Dokładnie tak… To w sumie tylko jeden punkt więcej, więc wszystko jest możliwe.
Emil Sajfutdinow i Nicki Pedersen w przeszłości byli zawodnikami Włókniarza Częstochowa, Peter Kildemand reprezentuje częstochowski klub w tym sezonie. Myślisz, że to może być dodatkowy atut dla nich?
- Tak, na pewno. Znają częstochowski tor bardzo dobrze i sądzę, że łatwiej będzie im znaleźć właściwe ustawienia. Jednak z drugiej strony, dla mnie nie jest to jakiś nowy tor, bo startowałem tam już wiele razy, a więc myślę, że będzie dobrze.
Jak do tej pory, najsłabiej poszło ci w Gustrow, dlaczego?
- To był zupełnie nowy dla mnie tor i w ogóle nie potrafiłem znaleźć właściwych ustawień. Dopiero pod koniec zrozumiałem, o co chodzi. Jednak, jak wiadomo, było już za późno. Z pewnością teraz wiedziałbym już co należy zrobić na tamtym torze.
Podobno podczas Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi sporo testowałeś. Wykorzystasz tą wiedzę podczas finału SEC w Częstochowie?
- Nie, nie – to zupełnie inna historia. To były bardziej testy dotyczące tarnowskiego toru. Na pewno nie wykorzystam tego podczas turnieju w Częstochowie.
To twój drugi sezon w Speedway European Championships. Czy, twoim zdaniem, cykl zrobił krok do przodu, czy też nie można mówić o rozwoju?
- Na pewno można powiedzieć, że cykl się rozwija. Co więcej, wydaje mi się, że na pewno będzie rozwijał się dalej i będzie atrakcyjny dla kibiców. Ciągle poziom jest bardzo wysoki i, jak powiedziałeś, cykl zrobił duży krok do przodu.
Przygotowujesz się jakoś szczególnie do Częstochowskiego turnieju?
- Tak, jem dużo kiwi i jabłek, bo słyszałem, że jeśli tak zrobisz, to będziesz dobrze jeździł na częstochowskim torze (śmiech).
Ciekawa teoria, a zakładasz sobie jakiś cel minimum na ten turniej?
- Nie. Powiem szczerze, że nigdy tego nie robię. Po prostu staram się pojechać jak najlepiej. Nie ma sensu stwarzać sobie dodatkowej presji, która do niczego nie jest potrzebna.
Za nami trzy turnieje cyklu Speedway European Championships. Jesteś ogólnie zadowolony ze swoich wyników?
- Można tak powiedzieć. Tak jak mówiliśmy wcześniej, w Gustrow nie poszło zbyt dobrze, ale ogólnie nie jest źle. Mam tyle samo punktów co Nicki co znaczy, że jestem w pierwszej trójce. Mam nadzieję, że po turnieju w Częstochowie będę jeszcze bardziej zadowolony.
Podejrzewam, że znasz sytuację częstochowskiego klubu. Działacze nie ukrywają, że finał SEC może bardzo pomóc Włókniarzowi. Myślisz, że może tak być?
- Trudno mi w sumie odpowiedzieć na twoje pytanie, bo my, zawodnicy po prostu się ścigamy i chcemy zdobyć jak najwięcej punktów. Jednak SEC na pewno może pomóc, bo kibice są zainteresowani tymi turniejami, są transmisje w Eurosporcie, więc takie widowisko może im się przydać.
Tak więc zaproszenie na finał w Częstochowie zostawiam tobie…
- Chciałbym zaprosić wszystkich kibiców na stadion w Częstochowie. Zapewniam, że wszyscy zawodnicy dadzą z siebie wszystko i będzie świetne widowisko. Dla nas też zawsze super jest jeździć, gdy jest pełny stadion. Do zobaczenia!