Grigorij Łaguta zajął trzecie miejsce w minionym sezonie turnieju o Indywidualne Mistrzostwo Europy. Pozycja ta sprawiła, iż Rosjanin zapewnił sobie utrzymanie w cyklu i w 2014 roku kibice ponownie będą mogli go oglądać na SEC-owych torach. "Grisza" podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat minonego sezonu.
Michał Czajka (SEC): Grigorij, jak oceniasz Indywidualne Mistrzostwa Europy jako imprezę?
Grigorij Łaguta: To naprawdę super sprawa. Zawodnicy czasami mniej znani połączeni z czołówką światową gwarantują wielkie emocje i tak właśnie było w czasie tegorocznych turniejów. Bardzo podobało mi się na każdej imprezie, nieważne nawet jakie wyniki osiągałem. Sama atmosfera i organizacja była super.
M.C: Najwięcej kibiców było w rosyjskim Togliatti. Spodziewałeś się tego?
G.L: Rzeczywiście w Rosji kibiców było bardzo dużo, ale w sumie nie była to dla mnie wielka niespodzianka, bo w Togliatti jest zainteresowanie sportem żużlowym i gdy już było wiadomo, że Mistrzostwa Europy tam będą, to widać było, że kibice naprawdę cieszą się z tej imprezy. Atmosfera była naprawdę niesamowita i jazda w takich miejscach to wyjątkowe wydarzenie.
M.C: Rozumiem, że w przyszłym roku kibice też zobaczą cię w Mistrzostwa Europy?
G.L: Oczywiście! Bardzo chcę tam startować i już nie mogę się doczekać kolejnego roku rywalizacji w tej imprezie. Po tak udanym debiucie, który miał ten turniej myślę, że następny sezon może być jeszcze lepszy i niewykluczone, iż będziemy świadkami rozwoju Indywidualnych Mistrzostw Europy.
M.C: Zapewne śledzisz wydarzenia w świecie żużla… Co sądzisz o zakazie startów w SEC dla zawodników z Grand Prix?
G.L: Dla mnie jest to jedno wielkie nieporozumienie i właściwie to nawet nie wiem co mógłbym na ten temat powiedzieć. Nie umiem znaleźć żadnego sensownego wytłumaczenia, dlaczego chcą tak zrobić. Mistrzostwa Europy to naprawdę super sprawa i nie wiem, jak można zabraniać zawodników startu w nich, a po drugie, żużel to nasza praca i każdy szuka okazji do startów i ten zakaz to tak jak zakaz pracy…
M.C: Z Włókniarzem w polskiej Ekstralidze byliście bardzo blisko medalu. Jesteś rozczarowany, że nie udało się go zdobyć?
G.L: Cóż, w sporcie tak bywa… Nie udało nam się, bo rywale akurat pojechali lepiej, a nam zabrakło trochę do szczęścia. Mieliśmy też pecha, bo kontuzji doznał Emil i to na pewno też miało wpływ na nasz słabszy wynik.
M.C: Co sądzisz o składzie Włókniarza na sezon 2014?
G.L: Na pewno będziemy mieli ciężkie zadanie, bo na papierze jesteśmy zespołem słabszym niż w tamtym roku, ale w sporcie nigdy nic nie wiadomo i możemy nawet pojechać lepiej niż w tamtym roku…
M.C: Przygotowania do nowego sezonu już pewnie rozpocząłeś…
G.L: Tak, myślami jestem już przy nowym sezonie i rzeczywiście zacząłem już przygotowania.
M.C: Wprowadzasz jakieś zmiany?
G.L: Nie, ogólnie moje przygotowania można podsumować krótko – praca, praca i jeszcze raz praca. Wiem, że jeśli chcę osiągać dobre wyniki w całym sezonie, to muszę zimę przepracować bardzo ciężko, bo to potem przynosi efekty.
M.C: Dziękuję za rozmowę.