Za nami inauguracja tegorocznej rywalizacji o Indywidualne Mistrzostwo Europy. W tym sezonie w obsadzie widnieją nazwiska aż czterech Duńczyków, a podczas rundy finałowej, rozpoczynającej zmagania, reprezentanci tego kraju wyraźnie zaznaczyli swoją obecność, zajmując wysokie lokaty.
W walce o najwyższe cele w całej serii od początku mogli liczyć się ci, którzy w ostatnich latach świętowali wywalczenie tytułu mistrzowskiego w TAURON Speedway Euro Championship. Przypomnijmy, że najlepszym zawodnikiem w Europie w 2016 roku został Nicki Pedersen, po rundzie finałowej w Rybniku. Również na Śląsku, tylko tym razem w Chorzowie triumf dwa lata później świętował Leon Madsen. W sezonie 2019 po zaciętej i wyrównanej walce z Grigorijem Łagutą na Stadionie Śląskim złoty medal na szyi zawiesił z kolei Mikkel Michelsen. I właśnie tych trzech zawodników śmiało można nazwać jednymi z głównych aktorów pierwszego finału, rozegranego w sobotę 4 lipca na toruńskiej Motoarenie imienia Mariana Rosego.
Zwycięzcą na inaugurację tegorocznej serii został Leon Madsen. Dla tego zawodnika Motoarena jest niezwykle szczęśliwa w ostatnim czasie. W październiku ubiegłego roku, walcząc jeszcze o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, wygrał on tam ostatnią rundę cyklu Speedway Grand Prix z kompletem 21 punktów. Ponad dwa miesiące wcześniej natomiast triumfował w drugim zeszłorocznym finale TAURON SEC. Tym razem jednak zwycięstwo nie przyszło mu łatwo. Po dobrym początku zawodów, pogubił on kilka punktów, przez co o przepustkę do finału musiał walczyć w barażu. W nim wraz z Bartoszem Smektałą uzyskał awans, a w decydującym wyścigu linię mety minął już jako pierwszy, pokonując Roberta Lamberta, Nickiego Pedersena i Smektałę. Mocnym akcentem rundę w Toruniu zakończył również wspomniany rodak Madsena, który pomimo trzeciego miejsca w finale ma w tej chwili na koncie najwięcej punktów w klasyfikacji generalnej razem za Brytyjczykiem Robertem Lambertem. Pedersen zawdzięcza to dobrej postawie w serii zasadniczej zawodów na Motoarenie, w której to przegrał tylko z Timo Lahtim i Smektałą, meldując się bezpośrednio w finale.
Niewiele do szczęścia zabrakło ubiegłorocznemu mistrzowi, Mikkelowi Michelsenowi. W serii zasadniczej słabsze biegi przeplatał on lepszymi i ostatecznie musiał o finał walczyć w biegu barażowym. W nim jednak linię mety minął za rywalami, kończąc tym samym zawody na 6. miejscu z 10 punktami na swoim koncie. Różnica między nim, a prowadzącą dwójką to jednak zaledwie cztery „oczka”, dlatego z pewnością można powiedzieć, że po inauguracyjnej odsłonie znajduje się on w czołówce. Słabiej na tle swoich kolegów z reprezentacji zaprezentował się z kolei ostatni z Duńczyków, Michael Jepsen Jensen. Były stały uczestnik cyklu Speedway Grand Prix nie może zaliczyć występu na Motoarenie do udanych. Ostatecznie przy swoim nazwisku zapisał on zaledwie trzy punkty, kończąc zawody na odległej, 15. pozycji. „Liglad” pokazywał jednak wielokrotnie, że stać go na równą walkę z rywalami, występującymi w tegorocznej serii TAURON SEC, dlatego z pewnością nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa.
Po pierwszym finale Indywidualnych Mistrzostw Europy w sezonie 2020 wiemy jedno – reprezentanci Danii powinni liczyć się w walce o wysokie pozycje od początku do końca rywalizacji. Gdy tylko dodamy do tego fakt, że końcowy zwycięzca TAURON SEC automatycznie zajmuje miejsce w przyszłorocznej obsadzie cyklu Speedway Grand Prix, to motywacja ta jest z pewnością wystarczająca. Czy Duńczycy równie dobrze zaprezentują się w kolejnych finałach i będą plasować się wysoko? O tym przekonamy się już niebawem.