Jedyni, niepowtarzalni, najlepsi – takimi przymiotnikami można by określić kilku zawodników, którzy dzięki swoim osiągnięciom oraz prezentowanej formie cieszą się ogromnym zainteresowaniem ze strony fanów. Bez nich zawody na pewno okazałyby się nudne i byłyby uboższe o kilkanaście fenomenalnych zwrotów akcji. Którzy z zawodników są godni nosić miano „Indywidualnego Króla Europy”?
Pierwszym z nich jest na pewno „rosyjski pogromca torów” - Grigorij Łaguta. W Indywidualnych Mistrzostwach Europy zadebiutował w 2011 roku, jednocześnie zdobywając tytuł mistrza. Od trzech lat nieprzerwanie zachwyca kibiców swoją formą w SEC, a młodym zawodnikom wskazuje najbardziej owocne ścieżki rozwoju. Do jego niezapomnianych akcji należy m.in efektowne zwycięstwo nad szarżującymi Nickim Pedersenem oraz Peterem Kildemandem podczas zeszłorocznego finału w Częstochowie, czy fenomenalne przeskoczenie z ostatniego miejsca na drugie - przed Martina Vaculika i Fredrika Lindgrena, podczas rundy w Gdańsku w 2013 roku. Ten manewr mogliśmy oglądać dodatkowo „oczami” Rosjanina, dzięki kamerze umieszczonej na jego kasku.
W tegorocznych rozgrywkach Indywidualnych Mistrzostw Europy Grigorij Łaguta miał ogromne szanse na tytuł mistrza – przed rundą finałową prowadził w klasyfikacji generalnej, a zawody miały odbyć się na jego ligowym torze – w Rybniku. Rosjanina zaskoczyła jednakże bardzo dobra forma rywali. Zmagania zakończył na czwartym miejscu. Ciekawe co „siódemka” przygotuje na najbliższy sezon? Nie możemy się doczekać!
Duńczycy również mogą pochwalić się zawodnikiem najwyżej światowej klasy. Nicki Pedersen, od lat prezentujący fantastyczną formę, upodobał sobie walkę o tytuł Indywidualnego Mistrza Europy. Zadebiutował w tych rozgrywkach w 2013 roku i od razu przypadł mu udział w koronacji zwycięzców. Zdobył wtedy tytuł wicemistrza, a wyczyn ten powtórzył jeszcze w 2015 roku. W roku 2014 sięgnął po brąz. Najwyższa nagroda przypadła mu zaś w tym roku - na jego szyi zawisnął złoty medal. Tytułu na pewno łatwo nie odda, gdyż jest to zawodnik znany ze swej awanturniczej natury.
Nicki Pedersen należy do żużlowców, którzy do pokonania mają sporą liczbę kilometrów. Mieszkający na co dzień w Monako Duńczyk będzie musiał pokonać prawie 1500 km, aby dostać się na drugą rundę SEC w Güstrow - to ponad 14 godzin jazdy samochodem! Jednakże jego postać jest tak intrygująca, że przyciąga ogromną rzeszę widzów. Warto więc zjawić się na widowni podczas jednej z przyszłorocznych rund Speedway European Championship, aby podziwiać nietuzinkowość „Powera”.
Polacy również mają swojego przedstawiciela, który w mistrzostwach Europy swoje umiejętności prezentuje od 2002 roku. Mowa o Krzysztofie Kasprzaku, który właśnie wtedy zdobył srebrny medal. Kolejny, największy sukces przyszedł już rok później – Kasprzak został Indywidualnym Mistrzem Europy. Tegoroczne rozgrywki również przyniosły sukces, gdyż Polakowi udało się wywalczyć brąz. Nie potwierdziły się plotki o słabszej formie zawodnika, zapomniane zostały mu nieudane występy. Jako jedyny z Polaków zapewnił sobie bezpośredni awans do finałów SEC. Sztuka ta nie udała się niestety ani Przemkowi Pawlickiemu, ani Januszowi Kołodziejowi.
- Kto ma dobre starty, ten wygrywa wyścig - mówił rok temu Kasprzak, kiedy udało mu się awansować w SEC Challenge. Podczas tegorocznego rybnickiego finału stwierdzenie to potwierdziło się, niestety, na niekorzyść naszego reprezentanta. W biegu dodatkowym, którego stawką był tytuł wicemistrza, Polak po słabym starcie musiał uznać wyższość Vaclava Milika. Czy uda mu się odpowiedzieć młodemu Czechowi? Zobaczymy już w czerwcu!