Kup bilet

Lejman: Musieliśmy podjąć radykalne kroki

29.06.20
14:33
Udostępnij na:
Facebook
Twitter
Google+

Pandemia koronawirusa zmusiła włodarzy cyklu TAURON SEC do nagłego przekreślenia wszystkich planów i ułożenia modelu rywalizacji od początku. Celem było dopasowanie się do niełatwych okoliczności i utrzymanie zmagań przy życiu. Po niezbędnych modyfikacjach tegoroczna walka o tytuł mistrza Starego Kontynentu składać się będzie z pięciu rund, które zostaną rozegrane wyłącznie w Polsce na przestrzeni niespełna czterech lipcowych tygodni. W pierwszej części obszernego wywiadu dotyczącego bieżącej sytuacji, Karol Lejman, czyli Prezes Zarządu firmy One Sport organizującej żużlowe Mistrzostwa Europy, opowiada o odnajdywaniu się w nowej rzeczywistości i wypracowywaniu rozwiązań potrzebnych do uruchomienia zmagań.

Jak bardzo pandemia koronawirusa uprzykrzyła życie całemu One Sportowi?

- Na początku chyba nikt nie spodziewał się, że pandemia będzie miała tak wielki zasięg i przyniesie tyle skutków ubocznych. Dopiero z czasem coraz bardziej zdawaliśmy sobie sprawę z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Zobaczyliśmy, że nagle musimy gwałtownie zatrzymać się w naszym normalnym życiu i codziennym funkcjonowaniu. Kiedy zaczęto wprowadzać obostrzenia, wszyscy przeszliśmy na pracę domową. Z tygodnia na tydzień nasz optymizm był coraz mniejszy, bo sytuacja stawała się znacznie bardziej poważna. Wszyscy musieliśmy dostosować się do okoliczności, w których nieoczekiwanie się znaleźliśmy. Był taki moment, kiedy mieliśmy sporo problemów, ale nigdy się nie podłamaliśmy. Szybko staraliśmy się znaleźć odpowiednie rozwiązania, które pozwoliłyby nam dopasować się do rzeczywistości i przetrwać ten trudny okres. Mamy nadzieję, że to będzie tylko rok.

Jako promotorzy rozgrywek zapewne przez wiele miesięcy pracowaliście nad różnymi projektami, a pandemia w mgnieniu oka przekreśliła wszystkie plany i spowodowała, że nie mieliście zbyt wielkiego wpływu na niektóre sprawy. Trudno było odnaleźć się w nowej rzeczywistości?

- Zdecydowanie tak. Tryb naszej pracy opierał się przede wszystkim na wielu wyjazdach i spotkaniach. To nie kończyło się nawet w okresie zimowym, ponieważ wtedy trzeba było wszystko dograć, domknąć i przygotować. Pandemia spowodowała, że nagle wszyscy musieliśmy zamknąć się w domu. Praktycznie przez dwa miesiące nigdzie się nie ruszałem, z wyjątkiem wyjścia do sklepu po najpotrzebniejsze rzeczy i artykuły spożywcze. Spędzałem ten czas z rodziną, a przy okazji starałem się troszeczkę pracować. To wszystko było dla mnie bardzo dziwne, ponieważ przyzwyczaiłem się do funkcjonowania w zupełnie inny sposób. Najtrudniej było w momencie, kiedy zaczynała się wiosna. Wtedy zwyczajowo rozpoczynaliśmy okres pracy eventowej, mieliśmy wiele wyjazdów i zawsze coś się działo. W zaistniałej sytuacji musieliśmy jednak siedzieć, czekać i obserwować co się dzieje na świecie. Wykorzystaliśmy ten czas na przemyślenia, jak możemy wybrnąć z tego niekorzystnego położenia, w którym się znaleźliśmy.

W jaki sposób funkcjonał Wasz zespół w tamtym czasie?

- Na początku byliśmy troszeczkę zdezorientowani, bo nie wiedzieliśmy jak ten rok będzie wyglądał i co stanie się z rozgrywkami sportowymi. Wszystko nagle się zatrzymało. Każdy z nas musiał zacząć pracować w domu przy komputerze. Raz na jakiś czas spotykaliśmy się przy pomocy komunikatorów internetowych, żeby podsumować wszystkie informacje i podtrzymywać siebie na duchu. Przez cały czas szukaliśmy możliwych rozwiązań. Korzystaliśmy z tarcz antykryzysowych, aby pozyskać środki niezbędne do dalszego funkcjonowania naszej firmy i zabezpieczyć wynagrodzenia dla pracowników. Muszę przyznać, że mieliśmy naprawdę bardzo dobre wyczucie tematu.

Kiedy zorientowaliście się, że Mistrzostwa Europy nie będą mogły odbyć się w zaplanowanej wcześniej formule?

- Początkowo wydawało się nam, że imprezy, które mieliśmy zaplanowane od czerwca są tak odległe, że do tego czasu wszystko wróci do normy i będziemy w stanie przeprowadzić rozgrywki bez żadnego problemu. Niestety dość szybko zdaliśmy sobie sprawę, że w tym roku na pewno nie wrócimy do takiej normalności, jaką znamy i niczym nieregulowanej rozrywki. Patrząc z perspektywy czasu, świadomość, że musimy szukać rozwiązań alternatywnych dużo nam dała. Pogodziliśmy się z faktem, że trzeba odłożyć wszystkie plany w kąt i zapewne przesunąć je na przyszły rok. Wiedzieliśmy, że musimy podjąć jakieś radykalne kroki, dzięki którym będziemy w stanie jednak coś zorganizować, a jednocześnie zapewnić przetrwanie całej naszej firmie i utrzymać wszystkich pracowników.

W pewnym momencie mogliście zacząć układać wszystko od nowa…

- Szliśmy nieco przetartym szlakiem w zakresie wszelkiego rodzaju pozwoleń i formalności. Widzieliśmy co się dzieje w odniesieniu do piłkarskiej ekstraklasy i żużlowej ekstraligi. Zmagania ligowe zostały odmrożone jako pierwsze. To było dla nas takie małe zielone światło do zintensyfikowania działań związanych z naszymi rozgrywkami. Zdaliśmy sobie sprawę, że jeśli wystartują ligi, to zawodnicy będą dostępni w Polsce i będzie można pomyśleć o ściganiu. Potraktowaliśmy to jako pierwszy poważny sygnał, żeby podjąć kolejne kroki i poukładać wszystkie sprawy.

Jak wiele rozmów trzeba było odbyć i nocy nie przespać, żeby to wszystko dopiąć?

- Trudno konkretnie powiedzieć, ale na pewno poświęciliśmy wiele godzin na różnorodne analizy oraz dyskusje przeprowadzane przy pomocy komunikatorów internetowych. Kontaktowaliśmy się ze wszystkimi stronami zaangażowanymi w nasz projekt. Mam na myśli FIM Europe, Polski Związek Motorowy oraz stację Eurosport, która przez ostatnie lata transmitowała nasze rozgrywki i nadal będzie to robić.

Istniało ryzyko, że cała operacja może się nie udać?

- Ryzyko było obecne przez cały czas i nadal istnieje. Ten rok jest bardzo specyficzny. Na każdym szczeblu mogły pojawić się utrudnienia, które zablokowałyby dalsze planowanie rozgrywek. Nie ukrywam, że obaw było sporo, ponieważ tak naprawdę wywróciliśmy do góry nogami wszystkie plany. Postanowiliśmy także zmienić kształt rozgrywek i wprowadzić zmiany, które wcześniej nie były spotykane. Nie wiedzieliśmy, jak władze FIM Europe zareagują na nasz pomysł rozegrania całego cyklu w jednym kraju.

Niektórzy zapewne mogliby zrobić z tego jakiś zarzut.

- Uargumentowaliśmy to w ten sposób, że z naszej perspektywy to jest jedyne możliwe rozwiązanie, żeby zorganizować rozgrywki w tym sezonie. Inaczej po prostu nie dało się tego zrobić. Nie mogliśmy czekać w nieskończoność, bo zostalibyśmy z niczym. Pamiętajmy, że w momencie dogrywania wszystkich szczegółów nie było mowy o otwarciu granic i obecności kibiców chociaż w jakimś stopniu na obiektach sportowych. W ostatnim czasie sytuacja zaczęła się dynamicznie zmieniać, ale wiele decyzji zapadało, kiedy byliśmy w zupełnie innej rzeczywistości niż teraz.

Z jakim odbiorem spotkały się Wasze pomysły dotyczące modyfikacji tegorocznego cyklu TAURON SEC?

- Muszę przyznać, że mieliśmy bardzo duże wsparcie i spotkaliśmy się ze zrozumieniem. Dzięki temu mogliśmy wypracować konkretne rozwiązania i liczyć na kompromisy. Wychodzę z założenia, że w obecnych warunkach wszyscy powinniśmy współpracować i dążyć do tego, żeby przeprowadzać rozgrywki w możliwie najlepszy i najbezpieczniejszy sposób. Pandemia koronawirusa to nie jest kataklizm, który dotyczy jedynie nas lub jakieś części społeczeństwa. Każdy został w pewien sposób dotknięty. To wyróżnia całą tę sytuację na tle innych kryzysów, z którymi zmagaliśmy się w ostatnich latach. Empatia i wspólne poszukiwanie rozwiązań były w tym wypadku kluczowe. Duże słowa uznania dla wszystkich osób, które nam pomogły.

Ma Pan kogoś konkretnego na myśli?

- To było tak dużo osób, że nie sposób wymienić wszystkich i nikogo nie pominąć. Na pewno muszę jednak wspomnieć o naszym patronie honorowym, Ryszardzie Czarneckim, który pomógł nam ułożyć całą mapę drogową i uzyskać pewne pozwolenia. Dzięki niemu dostaliśmy zielone światło, niezbędne do uruchomienia cyklu TAURON SEC. Na szczególne wyróżnienie zasługują też Michał Sikora i Piotr Szymański. Federacja wyraziła pewne zgody, dzięki którym mogliśmy wypracować konkretne rozwiązania i powołać do życia tegoroczne rozgrywki w zmienionym kształcie.

Wielokrotnie pokazywaliście już, że potraficie radzić sobie z niesprzyjającymi okolicznościami, ale czy konieczność ułożenia rozgrywek od nowa pod wpływem pandemii koronawirusa była najtrudniejszym zadaniem w Waszej dotychczasowej działalności?

- Nie wiem czy najtrudniejszym, ale na pewno jednym z trudniejszych. Myślę, że zestawiłbym to w jednym rzędzie chociażby z przygotowaniem całej imprezy na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To były nasze największe wyzwania ze względu na dynamikę całego procesu i stopień zaawansowania.

W drugiej części obszernego wywiadu dotyczącego bieżącej sytuacji, Karol Lejman, czyli Prezes Zarządu firmy One Sport organizującej żużlowe Mistrzostwa Europy, opowiada o zmianach w kalendarzu, wyborze nowych organizatorów i perspektywach na dalszą współpracę z ośrodkami, które siłą rzeczy wypadły z terminarza.

Mistrzostwa Europy w nowym wydaniu od początku miały wyglądać tak, jak przedstawiono, czy braliście pod uwagę również inne scenariusze?

- To nie było jedyne możliwe rozwiązanie. Szukaliśmy wielu różnych możliwości. Nasze analizy były przeprowadzane wielokierunkowo i tak naprawdę zmieniały się z tygodnia na tydzień. Przez cały czas obserwowaliśmy co się dzieje na świecie i jakie są przewidywania odnośnie przyszłości. Pomysłów było sporo, ale myślę, że udało się nam wypracować optymalny scenariusz, dzięki któremu będziemy mogli spokojnie przystąpić do realizacji rozgrywek, a następnie kontynuować nasz projekt w przyszłości.

W zmodyfikowanej wersji kalendarza znalazły się ostatecznie Toruń, Bydgoszcz, Gniezno i Rybnik. Jak wyglądał proces wyboru nowych organizatorów poszczególnych rund, bo w pierwotnych założeniach żadne z wymienionych miast nie miało pełnić roli gospodarza tegorocznego cyklu TAURON SEC.

- Niestety, cały nasz wcześniejszy kalendarz i wszystkie ustalenia musieliśmy odłożyć na bok. Wybór organizatorów w nowej rzeczywistości tak naprawdę nie stanowił żadnego problemu. Staraliśmy się ułożyć kalendarz i dobrać lokalizację patrząc przez pryzmat logistyki. Nie ukrywam, że zakładaliśmy utrudnioną mobilność. W kwietniu, na etapie układania wszystkiego od nowa, sytuacja była trochę inna i nawet samo przemieszczanie się nie było wcale takie proste i oczywiste. Z naszego punktu widzenia organizacja większości imprez niedaleko naszej siedziby miała sens i logiczne uzasadnienie.

Patrząc na zaktualizowany kalendarz, wygląda na to, że postawiliście przede wszystkim na sprawdzone polskie ośrodki, z którymi mieliście okazję współpracować w przeszłości. Zakładam, że to pewnie nie był odpowiedni czas na eksperymenty?

- Nie chciałbym rozpatrywać tego w taki sposób. Toruń był dla nas wyborem oczywistym. Zdecydowaliśmy się na dwie rundy w tym mieście, ponieważ uważamy, że Motoarena może gwarantować duże emocje. W tym roku na pewno nie będzie można mówić o jakimkolwiek przesycie, chociażby ze względu na ograniczony dostęp kibiców do wydarzeń sportowych. W Rybniku i Gnieźnie mamy bardzo duże zaufanie do osób, które wytworzyło się dzięki owocnej współpracy w poprzednich latach. To spowodowało, że rozmowy telefoniczne trwały naprawdę bardzo krótko i byliśmy w pełni dogadani.

W kalendarzu pojawiło się jednak jedno miasto, do którego zawitacie po raz pierwszy, czyli Bydgoszcz. Czym przekonał Was ten ośrodek żużlowy?

- Duże znaczenie miały względy geograficzne, ale braliśmy również pod uwagę fakt, że żużel zaczyna się tam odradzać i wraca na właściwe tory. Jesteśmy przekonani, że to będzie turniej, który da potężnego kopa całemu miastu i będzie cieszył się dużym zainteresowaniem. Mam nadzieję, że okaże się również ciekawy pod względem sportowym. Chciałbym naprawdę bardzo serdecznie podziękować każdemu z wymienionych ośrodków za zrozumienie i chęć pomocy. W tym roku trzeba spojrzeć na to wszystko zupełnie inaczej niż zwykle.

Czy była jakakolwiek szansa, żeby zorganizować zawody poza granicami Polski? W pierwotnej wersji kalendarza znalazły się przecież duńskie Vojens oraz chorwackie Gorican.

- W momencie, kiedy przygotowywaliśmy cały plan, czyli na przełomie kwietnia i maja, nie było takiej szansy. Zawodnicy właśnie szykowali się do kwarantanny w Polsce i założenie było takie, że nie będą mogli startować gdzie indziej, ponieważ granice były zamknięte. Z tego względu opracowaliśmy plan, który zakładał organizację wszystkich imprez w Polsce, czyli tam, gdzie zawodnicy będą stacjonować na co dzień. Dzisiaj być może istniałaby możliwość zorganizowania zawodów zagranicą, ale z drugiej strony, trudno jednoznacznie powiedzieć, ponieważ duże znaczenie mogłyby mieć lokalne uwarunkowania administracyjne.

Jak zareagowali organizatorzy z innych krajów, kiedy dowiedzieli się, że zaplanowane na ich torze zawody nie dojdą do skutku?

- To są ośrodki, z którymi współpracujemy od dłuższego czasu, więc od początku do końca było pełne zrozumienie. Możemy tylko podziękować za takie podejście do sprawy. Wiadomo, że każdy znalazł się w trudnej sytuacji. Cały czas byliśmy w kontakcie z organizatorami imprez, które miały odbyć się zagranicą. Przy podejmowaniu wszelkich decyzji musieliśmy uwzględnić sytuację w innych krajach. Niestety szybko doszliśmy do wniosku, że nie będziemy w stanie przeprowadzić turniejów w tych miejscach. Mam jednak nadzieję, że uda się tam wrócić w kolejnym sezonie. Na pewno będziemy kontynuować nasze wspólne działania.

W pierwotnej wersji kalendarza znalazła się Łódź ze swoim nowym stadionem. Dlaczego ostatecznie zniknęła?

- W tym sezonie Łódź miała być nowym ośrodkiem na naszej mapie, ale uznaliśmy, że model biznesowy bez kibiców, albo z ograniczoną liczbą kibiców jest dla nas niekorzystny i mało atrakcyjny. Z tego względu musieliśmy zrezygnować z tych zawodów w tym roku. Myślę, że taka duża impreza w Łodzi na wybudowanym od podstaw stadionie będzie na tyle ciekawym wydarzeniem, że trzeba zrobić je z pełną publicznością. Mam nadzieję, że wydarzy się to w kolejnym sezonie. Na pewno nie możemy powiedzieć nic złego o samym organizatorze. Przygotowania do tego turnieju przebiegały naprawdę bardzo dobrze. Byliśmy w stałym kontakcie z łódzkim klubem i mieliśmy pewne ustalenia. Niezwykle zależało nam na organizacji tej imprezy, ale na razie niestety musimy odłożyć ją w czasie.

Spodziewam się, że odwołanie zawodów na Stadionie Śląskim w Chorzowie również było dla Was potężnym ciosem, ponieważ ta impreza stawała się Waszą wizytówką i wnosiła do cyklu coś zupełnie nowego.

- To była nasza pierwsza odwołana impreza w tym roku. Uznaliśmy, że nie ma żadnych przesłanek, żeby zrealizować to wydarzenie we wrześniu z udziałem publiczności w takim stopniu, aby to wszystko spinało się pod kątem finansowym. Oczywiście jest perspektywa na współpracę z Chorzowem w przyszłości. Mamy nadzieję, że uda się tam wrócić. Jesteśmy przygotowani pod względem infrastrukturalnym, żeby zorganizować to wydarzenie. Mamy całą nawierzchnię i wszystkie elementy niezbędne do ułożenia sztucznego toru, dlatego szkoda byłoby nie wykorzystać tego po raz kolejny. Kiedy przystępowaliśmy do organizacji zawodów żużlowych na Stadionie Śląskim, to zakładaliśmy co najmniej trzyletnią współpracę. Na razie odbyły się tylko dwa turnieje. Cały czas pozostajemy w kontakcie z władzami Urzędu Marszałkowskiego oraz z włodarzami stadionu. Jeżeli w przyszłym roku sytuacja na świecie będzie na tyle normalna, to usiądziemy do rozmów, żeby rozgrywki o Mistrzostwo Europy ponownie mogły zagościć w Chorzowie.

Skąd wziął się pomysł, żeby dopisać do kalendarza piątą rundę Mistrzostw Europy? Dotychczas cykl TAURON SEC za każdym razem składał się z czterech finałowych rund.

- To jest raczej jednorazowy zabieg, który wynika z okoliczności. Wcześniej na pewno nie przewidywaliśmy zwiększenia liczby rund. W tym roku sytuacja jest specyficzna. Na razie nie mamy zbyt wielu zawodów żużlowych i transmisji na żywo w telewizji, więc postanowiliśmy to wykorzystać i delikatnie zmienić. Podjęliśmy taką decyzję na podstawie przeprowadzonych wcześniej analiz.

W tym roku wszystkie rundy Mistrzostw Europy odbędą się w lipcu, na przestrzeni tak naprawdę 3,5 tygodnia. Dotychczas cykl TAURON SEC rozciągał się zazwyczaj od czerwca do września. Z czego wynika ta zmiana?

- To też zapewne będzie jednorazowy zabieg, bo zwykle jesteśmy ograniczeni możliwościami kalendarzowymi i całym procesem układania kalendarza sportu żużlowego na świecie. W tym roku na razie nie ma jednak żadnych innych rozgrywek, poza rozgrywkami ligowymi w Polsce. Postanowiliśmy wykorzystać ten czas, ponieważ potem mogą wystartować ligi w innych krajach, a może nawet cykl Grand Prix i żużla nagle zrobiłoby się tak dużo, że pojawiłyby się problemy z terminami i zarzewia ewentualnych konfliktów. Uznaliśmy, że warto skorzystać z dostępnej w lipcu przestrzeni kalendarzowej. Zaplanowaliśmy rozgrywki w stosunkowo krótkim czasie, żeby zyskały na dynamice i cieszyły się zainteresowaniem.

Wydaje się, że kibice są spragnieni żużla bardziej niż kiedykolwiek, więc prawdopodobnie z chęcią obejrzą kolejne zawody. Na dodatek szybko będą mogli poznać pierwsze poważne rozstrzygnięcia w sezonie 2020 i nie zdążą zapomnieć co wydarzyło się we wcześniejszych rundach. Zapewne braliście pod uwagę również korzyści dla zawodników, którzy potrzebują rytmu startowego. Dobrze myślę?

- Mamy nadzieję, że dla zawodników to też będzie atrakcyjne i przydatne. Rozgrywki ruszają w momencie, kiedy nie mają jeszcze zbyt wiele jazdy. Tak naprawdę poza polską ligą nie mają możliwości ścigać się gdziekolwiek indziej. Dzięki naszemu cyklowi zawodnicy dostaną kolejne okazje do wyjazdu na tor i będą mogli wypełnić sobie startami również środki tygodnia, bo większość rund nie będzie odbywać się w weekendy.
 

 

SEC News
15.04.24
Ruszyła PGE Ekstraliga

Miniony weekend upłynął pod znakiem pierwszych spotkań ligowych w Polsce. Na torach PGE Ekstraligi oglądaliśmy pięciu stałych uczestników TAURON SEC 2024.

10.04.24
Dudek i Michelsen z pierwszymi sukcesami w sezonie

Sezon żużlowy rozpoczął się na dobre, a zawodnicy wchodzą na coraz wyższe obroty. Miniony weekend był pracowity dla trzech stałych uczestników cyklu TAURON SEC 2024.

25.03.24
Zawodnicy TAURON SEC rozpoczęli sezon

Ubiegły weekend minął pod znakiem pierwszych turniejów rozegranych na polskich torach. Zarówno w sobotę, jak i niedzielę w Częstochowie i Bydgoszczy rywalizowało czterech z pięciu zawodników, którzy wystartują w nadchodzącym cyklu TAURON SEC.

25.03.24
Rozpoczęła się sprzedaż biletów na Grudziądz

W poniedziałek, 25 marca, w Grudziądzu odbyła się konferencja prasowa, na której ogłoszono rozpoczęcie sprzedaży biletów na drugą rundę TAURON SEC 2024. Zawody zaplanowano na 20 lipca.

14.03.24
TAURON SEC po raz pierwszy na Węgrzech

Za nieco mniej niż 90 dni dzieli rozpoczną się Indywidualne Mistrzostwa Europy na żużlu. Tegoroczne inauguracja zmagań odbędzie się na torze w Debreczynie. Runda TAURON SEC to wielkie wydarzenie zarówno dla liczącego 200 tysięcy mieszkańców miasta, jak i całego sportowego środowiska na Węgrzech.

07.03.24
Dwa święta, jeden rabat na bilety

Spraw sobie i swoim najbliższym świetny prezent z okazji dni kobiet i mężczyzn – kup bilety na finałową rundę rywalizacji TAURON SEC 2024 w promocyjnej cenie!

Zdjęcia
28.09.2023
TAURON SEC 2023 Runda 4: Pardubice
11.09.2023
TAURON SEC 2023 Runda 3: Bydgoszcz
07.08.2023
TAURON SEC 2023 Runda 2: Güstrow
21.06.2023
TAURON SEC 2023 Runda 1: Częstochowa
SEC Girls
social media

Organizatorzy

OneSport FIM Europe

Host Cities and Regions

Official Broadcaster

TVP SPORT

Sponsorzy

TAURON

Partnerzy

Patronat medialny

WP SportoweFakty